Wątki apokaliptyczne w serialu „Ślepnąc od świateł”
Tendencje ,,pre-apokaliptyczne” to dość ciekawe zestawienie w ramach jednej produkcji. Takim może niewątpliwie poszczycić się serial Ślepnąc od świateł, wyprodukowany dla i przez HBO (przy współpracy z Głębokim OFFem) przez Krzysztofa Skoniecznego. Serial powstał na podstawie (chociaż bliżej mu jest do „w oparciu o”) książki Jakuba Żulczyka o tym samym tytule. Opowiada o tygodniu z życia warszawskiego dilera, Kuby. Główny bohater jest zmęczony dotychczasowym życiem i chce je zmienić. W tym samym czasie - gdy można by przypuszczać, że Kuba wychodzi na prostą, a „pracodawca” Kuby, Jacek, również stabilizuje swoją sytuację - na wolność wychodzi dawny partner w interesach Jacka, Darek (potocznie zwany Dario). Zbieg okoliczności sprawia, że pozorne poczucie bezpieczeństwa w środowisku warszawskich imprezowni, gwiazd show-bizu oraz handlarzy narkotykami zostaje zachwiane, a Kuba musi stoczyć walkę z swoimi koszmarami.
Pierwotnie serial był wyświetlany na kanale HBO w tradycyjnej formie, w telewizji, po jednym odcinku na tydzień. Po zakończeniu emisji w telewizji, serial trafił na platformę streamingową HBO GO. Widzowie (głównie fani) obliczyli, w ilu dniach zamyka się akcja serialu. Wyliczyli również, za ile dni serialowych jest Wigilia (która jest elementem fabuły).
Przez to zaczęli oglądać serial głównie w okresie Bożego Narodzenia, zaczynając w odpowiednim odstępie czasowym od 24 grudnia. Taka opcja dała możliwość aktywnego uczestnictwa widzów w serialu, tzn. odtwarzali oni konkretne dni „serialowe” w rzeczywiste dni tygodnia (np. „czwartek” w czwartek). Nie stoi więc nic na przeszkodzie, by odbiorcy zrobili z tego pożytek i uaktywnili serial poza streaming. Zrobiono z tego grę, której uczestnicy mogą zatopić się w świat Kuby i warszawskich imprezowni, a obok swoich własnych przeżyć towarzyszyć bohaterom serialu w ich zmaganiach. Staje się to wówczas interaktywne doświadczenie, wykraczające poza, mimo wszystko, tradycyjne oglądanie serialu na platformie streamingowej.
Kuba ma bardzo poukładane życie. Jest tym „kolesiem”, który czasami pojawia się na imprezach i prywatnych zabawach, ale zasada jest bardzo prosta – nikt o nim nic nie wie. Każdy go jakoś kojarzy, ale nikt nie zna jego imienia, jak naprawdę wygląda, czym się zajmuje, gdy nie „biega” (oczywiście Kuba nie biega, jest poważnym dilerem). Ma przyjaciółkę Pazinę (w rzeczywistości ma na imię Marysia) i „byłą” – Paulinę. Jego szefem jest Jacek, człowiek o fizjonomii Michael‘a z Grand Theft Auto. Kuba od czasu do czasu jeździ ze Stryjem, żeby pomóc mu załatwić problemy z dłużnikami (np. z Pajdą czy Sikorem). Sikor wprowadził Kubę do dilerki, ale razem z Pajdą i Stryjem są postaciami, przez które stabilny i poukładany świat Kuby zawali się w gruzy. Przyczyni się do tego właśnie wychodzący na wolność Dario, dawny wspólnik Jacka.
To typ spod ciemnej gwiazdy, stary i obleśny, wydaje się na początku być po prostu zwyrodniałym gangsterem, który dopiero co wyszedł z więzienia.
Poznając go mamy wrażenie, że jest po prostu bardzo złym człowiekiem. Jego metody są staroświeckie: on sam tkwi w przeszłości i karmi się nią. Nie stara się być w żaden sposób nowoczesny. Z czasem jednak dochodzimy do wniosku, razem z Kubą i jego otoczeniem, że Dario nie jest nawet psychopatą, nie jest nawet człowiekiem - jest demonem, koszmarem, dybukiem. Przypomina to trochę sytuację jak z Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa, gdzie Szatan posiadał kilka postaci, z których każda odpowiadała jego różnym cechom. Dario sam w sobie jest przeszłością i tęsknotą za prawdą, szczerością, której brakuje Kubie i całej imprezowej Warszawie. Nie dziwi więc nawiązanie do Bułhakowa – Dario w pewien sposób również stara się zaprowadzić porządek w „nienormalnej” Warszawie. Może nie jest do końca zły? Woland również nie był…
Serial zawiera również silne wątki apokaliptyczne, czy też bardziej pre-apokaliptyczne. Przejawia się to w kilku aspektach. Bardzo dobrze widać w zabiegach stylistycznych, w których reżyser bardzo wyraźnie oddzielił sny od koszmarów, a te od rzeczywistości.
Rzeczywistość ma szare bary, wypłukane z kolorów. Sny Kuby są natomiast ich pełne - nasycone barwy i niemalże namacalne tego, co się w nich widzi. Koszmary są jednak inne. Przypominają trochę przeszłość, bo mają filtr jak z kaset VHS, a to co widzi w nich Kuba to jak Czarnobyl, jak krajobraz po Końcu Świata (swoją drogą – te ujęcia były rzeczywiście kręcone w Prypeci, miejscowości położonej niedaleko elektrowni czarnobylskiej.
Okazuje się, że postacią, która doprowadzą do stanu krytycznego Kubę jest właśnie Dario. Skąd się wziął Dario w życiu Kuby? Za sprawą trzech osób, które niejako uformowały (pośrednio czy bezpośrednio) Kubę-dilera-whistleblowera (jak mówił o nim serialowy Mariusz). Są to wcześniej wspomniany Sikor, Pajda i Jacek. Ten pierwszy wprowadził Kubę do „firmy” Jacka. Pajda natomiast, gdyby nie usłyszał w barze o zakopanej pod drzewem torbie, nie był winny Sikorowi pieniędzy, nie wykopałby rzeczonej torby, która później trafiła do Stryja, a Stryj podrzucił ją Kubie. W Magrebie Kuba poznałby Daria, ale nie wiązałby z nim żadnych relacji. To wszystko co dzieje się w zasięgu osób, które miały styczność z torbą (w której było dużo gotówki i „czyściocha”). Apokalipsa dzieje się na naszych oczach. Sytuacja tylko ją popycha do przodu i przyspiesza tempa.
Kuba chce odejść. Zacząć życie od nowa, z dala od „Mazowieckiej, Betlejem”, od Warszawy. Chce jej zniszczenia i modli się o to do Boga. Widzi w swoich snach jak Pałac Kultury jest zalewany po sam szczyt i jak oplata go wielka ośmiornica. Chce uciec od przeszłości, od teraźniejszości. Czy jednak apokalipsa rozwiązuje sprawę? Nie do końca. Postać Daria, ze względu na swoją nierzeczywistość i bycie jakby duchem, staje się mentorem Kuby. Kuba śni o „niej” – kreaturze, którą widuje w blokach. Ciemnej, kleistej mazi, która porusza się jak symbiont. Czym jest ona? Czy jest nią prawda?
Dario w snach Kuby jest jej kapłanem (scena w śnie, w której Dario jest dziwnie ubrany). Częste nawiązania demona (lub anioła, którym jest Darek), do prawdy („prawda nas wyzwoli”) pozwala pociągnąć interpretację tej postaci do wcześniej zaproponowanego sposobu, tzn. Dario w Warszawie jest jak Woland w Moskwie. Przybył (czy też powrócił), by naprawić zepsute miasto, przywrócić jej i jej mieszkańcom prawdę o niej i ich samych. Ucieczka do Argentyny, na którą się decyduje Kuba nic nie pomoże.
Darek nie tyle szantażuje bohatera, co stara mu się uświadomić, z kim tak naprawdę współpracował i kim tak naprawdę jest. Nie ma to znaczenia, jak nowym samochodem jeździ, czy mieszka w penthouse i jak eleganckie ubrania nosi. To, że sprzedaje narkotyki czyni go przestępcą i z przestępcami pracował. Darek stara się przywrócić szczerość, jawność.
Poczucie końca lub dążenie do niego dotyczy wszystkich bohaterów.
Podsumowując serial można powiedzieć, że jest to antologia ludzi samotnych, bardzo opuszczonych i smutnych. Pod przykrywką dobrej zabawy, kumpelskich relacji są trochę jak małe dzieci, które nie do końca rozumieją co dzieje się wokół nich. Pragnienie apokalipsy w modlitwie Kuby dotyczy zniszczenia miasta i jego mieszkańców, ale nie uleczenia ich. Darek, niczym Woland, stara się pokazać, w jak bardzo zakłamanych relacjach funkcjonuje Warszawa – chce jej przynieść prawdę. Lecz prawda jest brutalna, jest niewygodna, jest bolesna. Koniec świata dzieje się na oczach bohaterów.
Nawiązania biblijne do potopu, do deszczu, który ma przykryć kluby na Mazowieckiej i do tego diaboliczna postać Darka, który jest zarazem zły, ale prawdziwy, szczery, a także jest kimś nie z tego świata – tylko potwierdzają, że jest to opowieść o zbliżającej się apokalipsie. Wszystko jest nie tak, jak miało być – przeszłość, a z nią prawda o sobie samym, kolą w oczy Kubie, który za wszelką cenę chce się wyrwać, oderwać od niej, od doświadczeń ostatnich kilku dni i uciec.
Od tego nie ma jednak ucieczki, o czym w końcowej scenie przypomina mu Darek. Mimo, że spadają czarne jak smoła krople deszczu, nie będzie żadnej apokalipsy – trzeba się pogodzić z sobą samym i tym, kim się tak naprawdę jest. Ucieczka nic nie da. Prawda nas wyzwoli.
Autor
Kacper Thomas
Student V roku filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kocha wszystkie filmy, w których odnalazł jakieś piękno, które go poruszyły, wstrząsnęły czy przeraziły, ale szczególną miłością darzy „Midsommar” Ariego Astera. Wielki fan ścieżek dźwiękowych, w których (jak podejrzewa) tkwi sposób na całkowicie legalne wyniesienie filmu z kina. A obecnie zakochany bez pamięci w filmach Gaspara Noé (które zapewne za niedługi czas zmieni na coś diametralnie innego).
Bardzo dobry tekst!