PRZEJDŹ DO: Pleasure | Andriej Tarkowski. W świątyni kina
BERLIN ALEXANDERPLATZ, reż. Burhan Qurbani
Świetny punkt wyjściowy, żeby świat biednych robotników z pierwszej połowy XX wieku z powieści Doblina przepisać na współczesną dolę i niedolę afrykańskich imigrantów. Końcówka jest jednak na tyle przeszarżowana, że po części odbiera satysfakcję z dobrze zaplanowanego retellingu.
Telenowelowy dramatyzm, brak psychologicznego prawdopodobieństwa i tanie, ckliwe chwyty w irytującym, (pseudo)art-housowym przebraniu. Cyniczne i koniunkturalne podpięcie się pod ważne społecznie kwestie, tylko po to, by temat uchodźctwa potraktować protekcjonalnie, powierzchownie i stereotypowo. Klęskę zwieńcza kuriozalne zakończenie, które po prostu nie pozwala traktować całości poważnie.
Qurbani teatr swój widzi ogromny, ale ostatecznie pisze całkiem zachowawczą adaptację. Szybko się ogląda, fajnie się patrzy, ładne kolorki i takie tam.
PLEASURE, reż. Ninja Thyberg
Business or pleasure? - pada przewrotne pytanie na samym początku filmu, z równie przewrotnym ekranem tytułowym zaraz po - ale właśnie o "business" tu chodzi. I jeśli czegoś filmowi brakuje, to chyba większej uwagi poświęconej "przyjemności", a w zasadzie tego, czym bohaterką kieruje w jej drodze na szczyt branży porno. Porządne hollywoodzkie (sic!) kino.
Taka to branża, że łzy mieszają się ze spermą, a jak ktoś mówi ci, że jest w tobie wiele dobrego, to ma na myśli penisy. Przebieg rozwoju postaci dość oczywisty, więc wiedziałem gdzie chce skończyć i wcale mi to nie przeszkadzało by "dobrze się bawić". Jak na pieprzny film, wypada dość zachowawczo, ale na pewno da Wam kilka ciekawych przemyśleń.
Niesamowicie pojemny film, który można interpretować z różnych punktów widzenia. Świetne spojrzenie na samotną drogę na szczyt, jak i kulisy porno biznesu.
Ten film, żeby się udał, mogła zrobić tylko kobieta, jej quasi dokumentalne oko z samego założenia jest w kontrze do tego co reprezentuje sobą branża porno. Reżyserka zadaje w nim ważne pytanie: czy przemysł porno może działać etycznie? Odpowiedź nie jest oczywista, ale ilość gwiazd z branży występujących w „Pleasure” może dawać nadzieję, że dyskusja została podjęta.
Pod powierzchnią kryje się sporo uprzedzeń w stosunku do branży porno, ale i tak dostajemy angażującą, żywą historię, która trzyma się blisko bohaterek.
Po trupach do celu - hasło znane w każdej branży.
Obleśne, hipnotyzujące, brutalne, wciągające, werystyczne, nieprzyjemne, atrakcyjne i mocne w swej prostocie, a przede wszystkim potrzebne i aktualne. Szacun dla młodziutkiej Sofii Kappel za rolę główną.
Bardziej intensywny porno-remake „Sweat” z całym tym młodzieżowym kramem w soundtracku (Yung Lean itp.) i w obrazku (neony itd.) czyli z wszystkim tym, co chcę wraz z kinem wchłaniać. Pleasure? Yes, it is!
Ciemna strona amerykańskiego snu w branży zdominowanej przez wyzysk i mizoginię. Przepis na sukces w toksycznym środowisku czyli super ambicja i jakakolwiek wyjątkowość, a przede wszystkim brak skrupułów. Wciągający, realistyczny obraz branży porno.
Pyta o moralność głównej bohaterki w jej dążeniu do zawodowego celu, ale świetnie unika oceny jej przez pryzmat bycia aktorką porno. Wielki plus za sposób pokazania branży pornograficznej bez zbędnego owijania w bawełnę. Trzyma w napięciu do samego końca.
Środowisko branży filmów pornograficznych to interesujący i oryginalny punkt wyjścia, ale podróż bohaterki opiera się jednak na schematach, które dobrze znamy.
ANDRIEJ TARKOWSKI. W ŚWIĄTYNI KINA, reż. Andriej A. Tarkowski